Dojechali do Nasielska. Pani Maria, Wojtek i Stachu jechali sprawdzić, czy w tej szopie są książki. Wojtek Nazwał to „wyprawą po złote runo”. Potem kazano im wysiąść z pociągu i oddalić się od stacji. Poszli do wsi, spali u jednej gospodyni. Rano wyruszyli pieszo, ponieważ żaden pociąg nie zatrzymywał się na stacji. (Okazało się, że w szkole była jednak bomba.) Wreszcie dotarli do wsi, w której miały być książki, ale szopy nie było, ponieważ ktoś ją spalił. Zasypali piaskiem to, co się jeszcze paliło, aby sprawdzić, czy pod spodem ocalały jeszcze jakieś książki. Zostali tu na noc i rozpalili ognisko. Najpierw w nocy czuwał Wojtek, a potem Stachu. Ktoś ich napadł. Słyszał niemieckie przekleństwa, ale Wojtkowi udało się uciec. Pani Maria i Stachu zostali uprowadzeni. Wojtkowi udało się ich znaleźć. Byli przywiązani do drzewa, a pod nimi zrobiono stos. Chłopak rzucił w Niemców cztery granaty. Następnie odwiązał panią Marię i Stacha. Musieli ocucić nauczycielkę. Potem wrócili do spalonej szopy i zjedli coś. Następnie sprawdzili, czy ocalały jakieś książki. Przyszli żołnierze i pani Maria opowiedziała im, co się stało. Żołnierze załadowali na ciężarówkę sześć worków książek i podwieźli ich.
IV Prośba Ninki
Ninka chciała, aby Wojtek poszedł z nią po książkę od fizyki do Ryśka. Mieszka na Starym Mieście, gdzie są same ruiny. Wyszli kawałek razem, a potem Wojtek poszedł sam. Kiedy Ninka wracała spotkała Ludka, który powiedział jej, że Niwiński chce się odegrać na Wojtku i przyszedł uprzedzić go, aby miał się na baczności. Teraz Ninka wiedziała, dlaczego Niwiński tak bardzo namawiał ją, żeby pożyczyła książkę. Wróciła z powrotem na przystań, ale łódź już odpłynęła. Zobaczyła, że na ulicy stoi chłopska furmanka i pojechała nią. Potem szła pieszo, bała się, ale